2015-03-30
Nie wiem, naprawdę. Nie chcę napisać, że jestem rozczarowany tegorocznym Final Four, bo to nie do końca tak, ale na pewno czuję spory niedosyt. Chodzi mi głównie o niedzielę, bo odnoszę nieodparte wrażenie, że zarówno Resovia jak i przede wszystkim Skra mogły zrobić dużo więcej, aby pokonać swoich rywali w bezpośredniej walce o medale.
Idę o zakład, że gdyby przed inauguracją tegorocznych zmagań w Lidze Mistrzów ktoś zaproponował klubowi z Rzeszowa i kibicom Resovii zajęcie drugiego miejsca w rozgrywkach, to wszyscy bez wyjątku, bez zbędnych ceregieli, wzięliby to w ciemno. Nie jestem pewien, czy już po finale z Zenitem byłoby tak samo, co nie zmienia w sumie faktu, że za całokształt tegorocznych występów w Champions League zespół z Rzeszowa na czele z trenerem Andrzejem Kowalem zasłużył na ogromne słowa uznania. Podobnie kibice Resovii, którzy nie tylko fantastycznie dopingowali swoją drużynę, ale po raz kolejny pokazali wielką klasę i kulturę.
Brawa należą się także Skrze, ale już tylko i wyłącznie za fazę grupową i fazę play off, czytaj wyeliminowanie Perugii i Macheraty. Posługując się sportowym żargonem śmiało można powiedzieć, że bełchatowianie do Berlina… nie dojechali. Chodzi o sportową formę, nic więcej, bo jeżeli chodzi o podejście, ambicje i szeroko rozumiane cechy wolicjonalne, to wszystko było OK. W zawodowym sporcie tak to niestety jest, że jak nogi próbują, a głowa nie chce (i odwrotnie), to nie ma siły, żeby się udało. Gdyby bełchatowianie byli w normalnej formie, to na dziesięć meczów z Berlinem wygraliby dziesięć i kropka.
Po niedzielnym finale humor poprawił mi wybór zawodników do drużyny marzeń i nagrody indywidualne. Nie ukrywam, że najbardziej ucieszyły mnie te dla Piotra Nowakowskiego i Fabiana Drzyzgi, bo to przecież reprezentanci Polski. A propos Fabiana. Turniej w Berlinie pokazał jak ogromny postęp zrobił ten chłopak w ostatnim czasie. A trzeba sobie jasno powiedzieć, że wszystko co najlepsze dopiero… przed nim. Fabian ma dopiero 25 lat, a już był – a w zasadzie to jest – mistrzem świata i najlepszym rozgrywającym najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek. Brawo!
Na koniec jeszcze słowo o Leonie, MVP turnieju, znakomitym kubańskim siatkarzu. I nie chodzi tu o jego grę, ta rzeczywiście była znakomita, ale o jego ewentualne występy w reprezentacji Polski. Temat ten co jakiś czas wraca na tapetę, sam w Krótkiej Piłce – jakiś czas temu – napisałem, co myślę na ten temat, dzisiaj nie wdając się zbytnio w szczegóły tej historii jedynie powtórzę – stanowcze NIE dla tego pomysłu. Nie mam nic do Leona, cieszę się, że zakochał się w naszym pięknym kraju, ale NIE. Napisałbym cytując klasyka, że „w imię zasad”, ale naprawdę znajdę tak na szybko ze 158 powodów dla których Leon NIE powinien grać w naszej reprezentacji, a pierwszy podstawowy jest taki, że nie jest Polakiem. Obiecuję, że jak będzie trochę więcej czasu, to do tego tematu wrócę, no chyba że okaże się, że ta cała sprawa to Prima Aprilisowy żart…
Na twitterze niektórzy byli bardzo rozczarowani, że polski zespół nie wywalczył Pucharu Europy, bo chcieli zobaczyć jak mój kolega z Polsatu Sport Jerzy Mielewski wykona skok do wody z dziesięciometrowej wieży. Ludzie, więcej wiary! Jest jeszcze Chemik Police! Mistrzynie Polski w najbliższy weekend grają w finale Ligi Mistrzyń i… kto wie. Zobaczymy. A jak nie one, to jest jeszcze Atom Trefl, który w wielkim stylu awansował do finału Pucharu CEV pokonując w Stambule Galatasaray. He, he… Trzeba wierzyć…
Na koniec dzisiejszej pisanki (o właśnie, akurat pięknie to pasuje) życzenia wszelkiej pomyślności z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. I tylko pozytywnych emocji.
Marek Magiera
Comments