top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Między Boćkiem a Gibraltarem…

2014-02-24


Wprawdzie jestem na urlopie, ale w żaden sposób nie zwalnia mnie to z obowiązku napisania cotygodniowej poniedziałkowej „Krótkiej piłki”. Było nie było, chodzi przecież o elitarną grupę Czytelników, których liczba stałe rośnie. Przepraszam, że dzisiaj tak późno, ale rano, zaraz po śniadaniu, małżonka namówiła mnie na aqua aerobic (tak to się chyba pisze, nie wiem), po którym... nie miałem siły się ruszyć.


Przeleżałem później cały dzień w hotelowym pokoju i misternie przygotowałem rewanż. A jak! Jak ma być na sportowo, to będzie. W hotelowej broszurze doczytałem się, że w środę wieczorem planowany jest festiwal whisky! Mam nadzieję, że małżonka nie odpuści, tak jak i ja nie odpuściłem tych harców w basenie. Zobaczymy jak Ona będzie się czuła w czwartek, jestem bardzo ciekawy...

Dobra, teraz słowo na poważnie. W czwartek, jeszcze przed programem Polska 2014 miałem pomysł, aby napisać dzisiaj coś mądrego w tak zwanej sprawie Boćka, ale po tym programie mam jeszcze większy zamęt w głowie niż miałem. Najlepsze jest to, że skończy się czteromeczowe zawieszenie zawodnika, a sprawa trwać będzie nadal. I wcale się nie zdziwię jak potrwa jeszcze parę lat.

W całym programie najbardziej rozbawił mnie sam Grzegorz Bociek, który na pytanie Tomka Swędrowskiego, czy był w poprzednim sezonie zawodnikiem AZS-u Częstochowa, odpowiedział, że nie wie, albo że nie jest tego pewien, dokładnie nie usłyszałem, bo zwyczajnie parsknąłem śmiechem, choć sprawa w ogóle przecież do śmiechu nie jest. Przepraszam za szczerość, ale było to bardzo słabe. Nie lubię takich historii, tak samo jak nie lubię, gdy ktokolwiek zagląda komuś do łóżka, albo do kieszeni. Myślę sobie, że to są historie o których nie powinno się publicznie dyskutować.

Na koniec rozmowy z Tomkiem, Grzegorz przyznał, że ta sprawa kompromituje nas wszystkich, czytaj całe środowisko siatkarskie. Przepraszam najmocniej, ale ja się czuję częścią tego środowiska, ale skompromitowany nie czuję się w ogóle. Tak samo jak nie zgadzam się z tezą, że Tomasz Zimoch skompromitował dziennikarską brać emitując podczas Igrzysk wypowiedź trenera Justyny Kowalczyk z września ubiegłego roku, w której pan trener powiedział, że po zawodach w Soczi odchodzi na emeryturę. Jeżeli tak było naprawdę (czytaj: jeżeli wyemitował teraz rozmowę sprzed pół roku nie informując o tym słuchaczy), to Zimoch skompromitował tylko siebie, na pewno nie mnie.

Zacząłem rozrywkowo, rozrywkowo skończę. Gibraltar mamy w grupie eliminacyjnej do ME 2016 roku. To się porobiło… Ha ha ha. Czujecie to. – Gdzie byłeś? – Na meczu. – Kto grał? – Polska. – Z kim? Ha ha ha.

Pozdrawiam z Bukowiny Tatrzańskiej.


Marek Magiera

コメント


bottom of page