top of page
Zdjęcie autoraMarek Magiera

Kto ma wiedzieć ten wie!

2011-07-12


Zastanawiałem się co napisać po finałowym turnieju Ligi Światowej, ale w ogólnodostępnych mediach napisano już chyba wszystko. Jednym zdaniem można to podsumować w sposób wyjątkowo prosty. Niech żałują ci wszyscy, których w Ergo Arenie nie było.

Organizacyjny sukces był pewny jeszcze przed pierwszą piłką turnieju. Fajnie, że w parze z nim przyszedł także sukces sportowy, tak drużyny (pierwszy medal w historii występów w LŚ), jak i indywidualny. Bartosz Kurek został najlepiej punktującym imprezy, a Krzysztof Ignaczak najlepszym libero. Nagroda dla Igły ucieszyła mnie szczególnie, bo nie dość, że znam go przysłowiowe "sto lat", to wiem ile zdrowia go ta nagroda kosztowała. I wcale nie chodzi o tytaniczną pracę wykonywaną na treningach, ale pewne zdarzenia, które miały miejsce wcześniej. Pamiętają państwo pewnie rok 2006 i powołania na mistrzostwa świata. W samolocie wylatującym do Japonii zabrakło miejsca dla "Igły". Ówczesny trener kadry Raul Lozano postawił na Piotra Gacka. Pewnie każdy na miejscu Ignaczaka obraziłby się na cały świat, ale on tego nie zrobił. Zacisnął zęby jeszcze mocniej i ze zdwojoną siłą zaczął ponownie walczyć o pozycję pierwszego libero w kadrze, nigdy nie odmawiając powołania! Dziś możemy wszyscy jednoznacznie stwierdzić, że niedzielny wieczór w Ergo Arenie był wielkim zwycięstwem właśnie „Igły”, któremu z całego serca gratuluję.

Na koniec nietypowo. Alfabet finałowego turnieju. Subiektywnie, nie zawsze poważnie, nie dla wszystkich zrozumiale, ale co tam. Jak to mawiają: kto ma wiedzieć ten wie:). Miłej lektury.

A – jak akordeon Prezent od przyjaciół dla Artura Popko na 40-ste urodziny hucznie obchodzone 10 lipca po finałowym dniu imprezy. W duecie z Marcinem Wyrostkiem, szanowny jubilat w pubie Papryka zagrał motyw przewodni z piosenki „Wiła wianki i rzucała je do falującej wody”. Dlaczego akurat to? Kto ma wiedzieć ten wie .

B – jak Brazylia Drugie miejsce przyjęli z wielką klasą. Prawdziwi mistrzowie.

C – jak ceremonia zakończenia Coś genialnego. Takiej ceremonii zakończenia nie miał dotąd żaden z finałów Ligi Światowej. D – jak "Dziku" "Dziku" to pseudonim Łukasza Borowskiego, mojego kolegi z Polsatu Sport. Szacun!

E – jak emocje Chyba nikomu ich nie brakowało. Największe w piątek, kiedy wszyscy byliśmy Bułgarami i później w tie-breaku z Argentyną, działo się.

F – jak FIVB Uczyć się od najlepszych i nie przeszkadzać. To w zupełności wystarczy, aby zrobić dobrą imprezę.

G – jak Giba Postać wyjątkowa. Nie tylko jeśli chodzi o grę. To naprawdę sztuka stać w jednym miejscu trzy godziny i do ostatniego kibica podpisywać autografy. Cały czas z uśmiechem na twarzy. A na koniec oddać swoje buty do gry chłopakowi podającemu na turnieju piłki. H – jak hala Nie ukrywam, że jestem zakochany w Spodku, ale od niedzieli kocham też Ergo Arenę.

I – jak Igła Gratulacje!

J – jak jesteśmy Bułgarami Mecz Bułgaria – Włochy decydował o być, albo nie być dla naszej drużyny w finałowej czwórce. Przed tym spotkaniem dostałem sms-a od kolegi o treści: "Wiem, że to dziwnie brzmi, ale powiedz ludziom w hali, że dzisiaj wszyscy jesteśmy Bułgarami". Powiedziałem! Takiego dopingu Bułgarzy nie mieli nigdy w życiu. I szybko mieć nie będą. K – jak Kurek Zdzisław Ambroziak w jednym z felietonów, parę lat temu zapytał, co by było, gdyby nie było Piotra Gruszki? Natychmiast odpowiedział, że trzeba by go było wymyślić. Co by było, gdyby nie było Bartka Kurka? Odpowiedzcie sobie sami. Bartek, czapki z głów! L – jak lato nad polskim morzem Pogoda do siatkówki była idealna. Przez trzy dni padało, więc nie było pokusy, aby wyjść z hali:)

Ł – jak Łasko Michał Łasko, reprezentant Italii, stojąc na oficjalnej prezentacji przed meczem Polska – Włochy wspólnie z polskimi kibicami, a capella odśpiewał Mazurka Dąbrowskiego.   

M – jak "Monciak" Nie byłem ani razu:).

N – jak najlepsi na świecie Polscy kibice. Koniec i kropka.

O – jak opowieści dziwnej treści Pozdrawiam taksówkarza, który odwoził mnie do hotelu po niedzielnej imprezie.

P – jak Polsat Sport Ci którzy nie byli w Ergo Arenie, tylko śledzili imprezę w telewizji wiedzą o co chodzi. Znów zrobiliśmy mistrzostwo świata!

R – jak rugby Nie ma to jak mecz rugby i to dodatkowo na plaży. Co z tego, że o siódmej rano w poniedziałek. Zawodnicy też niczego sobie. Oprócz przypadkowych graczy zbieranych w trakcie spaceru nad morze, za jajowatą piłka uganiali się m.in. Bruno, Dante, Luciano De Cecco, Federico Pereira, Jurij Bierieżko i jeszcze kilku innych siatkarzy. Piłkę do gry załatwił „Dziku”.

S – jak sędziowie Niestety najsłabszy element finałów.

T – jak telefon od premiera Pierwszego dnia finałów LŚ na trybunach Ergo Areny zasiadł Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki. Na meczu naszych siatkarzy był po raz pierwszy. W czwartek zadzwonił z gratulacjami. Na początku myślałem, że ktoś sobie ze mnie robi "jaja", nawet nie ktoś, tylko konkretnie Winiarski, ale okazało się, że nie. Pan premier poświęcił mi prawie 20 minut. Muszę przyznać, że dla przeciętnego obywatela w tym kraju, to jednak fajne uczucie móc zamienić kilka zdań z premierem.   

U – jak urodziny Mieliście na urodzinach 11 tysięcy gości? Brazylijczyk Sidao w sobotę miał:).

W – jak weteran 14 lat czekał, aby stanąć na podium Ligi Światowej. Kto taki? Piotrek Gruszka. "Grucha" jesteś wielki! Ty wiesz dlaczego:)!

Z – jak zmęczenie Powoli mija.

Ż – jak Żygadło Łukasz "Ziomek" pamiętaj, że masz postawić w Trento duże wino Stoyczewowi i Kaziyjskiemu.

Marek Magiera

PS. Przygotowuję właśnie reportaż z finałowego turnieju w którym będzie można zobaczyć wszystko co działo się w Ergo Arenie od trochę innej strony. Premierowa emisja w niedzielę, oczywiście w Polsacie Sport.Serdecznie chciałem podziękować wszystkim z którymi miałem okazję i przyjemność pracować przez ten szalony tydzień. Wielkie dzięki. Cieszę się, że ze mną wytrzymaliście, a wiem, że to łatwe nie było.

Comments


bottom of page