2012-09-17
Kiedyś, dobrych kilkanaście lat temu, zastanawiałem się, co też takiego siedzi w człowieku, że podejmując decyzje życiowe, ma w sobie to niezdefiniowane „coś”, co powoduje, że postanawia zostać sędzią piłkarskim. Wszystko dlatego, że na stadionach spędziłem przysłowiowe pół życia i praktycznie nie było spotkania podczas którego arbiter nie oberwałby od publiczności za podjęte decyzje. Zdarzało się też, że oberwał od samych zawodników, ale to tak na marginesie. W każdym razie zastanawiałem się, i zastanawiam nadal, co to za przyjemność wysłuchiwania co tydzień kilkunastu tysięcy ludzi, że jest się „kaloszem”, czyli – posługując się terminologią trybun – po prostu „sędzią ch…”.
Jeżeli ktoś myśli, że w tej chwili będę się znęcał nad naszymi piłkarskimi sędziami jest w błędzie. O większości z nich mam wyrobione zdanie, które sprowadza się do prostej kompilacji – wielu z nich nie czuje gry, bo nigdy w nią nie grało. Jak wszędzie, w każdej dziedzinie życia – w tej grupie – są arbitrzy dobrzy, ale są też beznadziejni. Martwić może jedynie fakt, że beznadziejność zwyczajnie się toleruje i akceptuje, nie wyciągając większych konsekwencji po nieudanych spotkaniach. Piłkarz jak gra słabo, z reguły ląduje na ławce dla rezerwowych, a zdarza się, że i na trybunach. Z piłkarskimi sędziami jest trochę inaczej. Taki Robert Małek na przykład. Myli się na potęgę (prawie w każdym meczu trafia mu się jakaś spektakularna gafa), a odnoszę wrażenie, że sędziuje najwięcej meczów spośród wszystkich arbitrów naszej ligi. Pomijam fakt, że wkurza piłkarzy, bo ich mi akurat nie szkoda, z racji chociażby tej, że sami oszukują na potęgę próbując wymuszać rzuty karne, czy wolne, ale wyprowadza z równowagi kibiców, którzy wykupili na mecz bilety, i którzy mają zwyczajne prawo nawet nie wymagać, a wręcz żądać (!) podejmowania prawidłowych decyzji.
Teraz słówko o tym, co wydarzyło się wczoraj w lidze żużlowej. Wiem, że nie każdy z was interesuje się tym sportem, ja też nie jestem jakimś jego wielkim maniakiem, dlatego zainteresowanych odsyłam tutaj.
Po przeczytaniu tego artykułu zastanawiam się jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte w stosunku do arbitra? Kto poniesie koszty organizacji nieodbytego meczu? Kto poniesie koszty związane z przyjazdem zawodników na mecz? Kto zapłaci za ochronę i inne służby pilnujące porządku? Kto poniesie koszty związane z nieodbytą transmisją telewizyjną? Wreszcie, i to w sumie najważniejsze, kto zadba o to, aby każdy kibic, który wybrał się na ten mecz, chciał spędzić fajne popołudnie i przeżyć emocje – mógł się czuć usatysfakcjonowany jakąkolwiek rekompensatą za stracony czas? Kto odda pieniądze kibicom z Tarnowa, którzy wybrali się na zawody do Torunia? No i ciekawe co z tym fantem zrobią władze żużlowej ekstraligi, której wizerunek, delikatnie rzecz ujmując dość mocno ucierpiał?
Przyznam szczerze, że wczoraj w pierwszej chwili, kiedy usłyszałem, że sędzia ogłosił walkowera z powodu sześciominutowego spóźnienia na stadion jednego z zawodników, to mało nie spadłem z krzesła. Później pomyślałem, że sędzią tego spotkania musiał być strażnik miejski, który wlepił kiedyś mandat kierowcy taksówki za nieprawidłowe zaparkowanie samochodu przed przychodnią lekarską, w chwili, kiedy życzliwy kierowca z dobroci serca wysiadł i pomógł starszej pani, a w tym przypadku także jego pasażerce i klientce, wejść po śliskich schodach do budynku.
Wystarczy na dzisiaj. Za tydzień będzie o siatkówce. W związku z inauguracją sezonu będę miał dla was parę niespodzianek. Wraz z inauguracją ligi pobawimy się trochę na naszym FB profilu. Będą nagrody – a jedną z nich wypasione zaproszenie na mecz Ligi Światowej. Szczegóły wkrótce.
Marek Magiera
Comments