2014-09-01
Dzisiaj będzie szczerze do bólu, krótko, ale wybitnie szczerze, bo nic mnie tak nie irytuje jak malkontenctwo i tego typu podobne zachowania. Rozpocznę od cytatu z wywiadu Łukasza Kadziewicza dla „Przeglądu Sportowego”.
Kamil Drąg: Jak się panu podobała ceremonia otwarcia mistrzostw świata i mecz Polska – Serbia? Też jest pan pod wrażeniem?
Łukasz Kadziewicz: Nie sądziłem, że to się uda i że będzie aż tak pięknie. Byłem w takim szoku, że nie zdołałem nagrać na swój kanał na You Tube Kadziu projekt żadnego materiału. Nie pamiętam, kiedy takie emocje we mnie buzowały podczas wydarzenia sportowego. Było to coś wielkiego, pięknego. Brawo organizatorzy, brawo Polacy.
Kamil Drąg: Pan jest zachwycony, ale spotkałem się z opiniami, że ceremonia była siermiężna, a na Stadionie Narodowym królowało siatkarskie disco polo.
Łukasz Kadziewicz: Jeśli ktoś tak uważa, niech się pocałuje w dupę. A jeśli nie może, niech zacznie ćwiczyć jogę. Co to znaczy wieś tańczy i śpiewa? Cały świat do nas przyjeżdża, ludzie otwierają buzię z podziwu, nie wierząc, że można zorganizować widowisko na takim poziomie. Najlepiej powiedzieć, że to, co nasze, to wieś. Gdybym przerzucając kanały w TV trafił na relację ze Stadionu Narodowego, pomyślałbym, że Amerykanie robią show. Bo to było show. Na disco polo nie przychodzi 62 tysiące ludzi. No, może w Białymstoku na koncert Boys. Nie lubię ludzi, którzy mówią, że to jest chała, bo pewnie mają wielkie brzuchy, nie widzą swojego przyrodzenia, siedzą i piją piwo przed telewizorem i nigdy nie wstają z kanapy. Najłatwiej jest kogoś obrazić, ośmieszyć. Ja jestem pod wrażeniem. Brawo PZPS, brawo organizatorzy, brawo Polsat. Naprawdę szacun.
Teraz ja, bez podpierania się cytatami.
Ceremonia otwarcia na Narodowym? Rewelacja. Mecz? Tutaj nie znajduje słów. Petarda! Dobrze, kto jest wrażliwy niech tego nie czyta, ale jak miało być szczerze, to będzie. Rozjebaliście system. Po prostu. Przepraszam, ale inaczej tego oddać nie potrafię.
Ceremonia pożegnania „Gruchy”. Wzruszająca. Tak, wybitnie wzruszająca. Dzięki Piotrek za wszystko. Raz jeszcze, ale do bólu będę to powtarzał, cieszę się, że mogłem w życiu poznać takiego faceta.
Sportowo też była rewelacja, ale tutaj ciiiiiiiiii, bo to dopiero początek.
Na koniec od serca.
Nie wiem jak to działa i o co chodzi, ale jak zwykle w naszym kraju, kiedy dzieje się coś wyjątkowego, odzywają się różnej maści – szukam słowa i to chyba będzie najlepsze – kompleksiarze. Żeby nikogo nie wyróżniać szczególnie, bez podawania nicków i ksyw z forów internetowych, czy portali społecznościowych – ja osobiście – mam głęboko w dupie te wszystkie narzekania. Że „disco polo”, że „wyjący zapiewajło”, że „banda Januszy”, „Januszojada” itd., itd. W cudzysłowach autentyczne „cytaty” z niektórych wypowiedzi internetowej społeczności. Jedno co mnie zdziwiło, to dość duża aktywność w tej dyskusji ludzi, którzy myślą i uważają inaczej niż wyżej cytowani. Kochani, Wy powinniście być ponad tym wszystkim i uważam że poświęciliście zdecydowanie za dużo swojego własnego czasu na polemikę i jakąkolwiek dyskusję z wyżej wymienionymi. Ja już dawno doszedłem do wniosku, że lepiej być „Januszem” niż zwykłym frajerem. Lubię sobie zaśpiewać „W stepie szerokim” i co z tego? Lepiej brzmi niż wasze wszystkie „strzelcie k… gola”. Tyle w temacie.
A, i jeszcze parę historii, takich bez ładu i składu, ale co chwilę coś mi się przypomina.
Raul Lozano. Dzięki chłopie za serdeczne przywitanie i równie serdeczną rozmowę.
Aleksander Kwaśniewski. Panie prezydencie, w życiu bym się nie spodziewał, że mecz może wzbudzić w Panu, aż tyle emocji.
Ha. W sobotę udzieliłem więcej wywiadów, niż przez całe moje ostatnie 20 lat pracy z mikrofonem w ręku.
I na koniec już. Piękniejszego wykonania Mazurka Dąbrowskiego w życiu nie słyszałem.
Marek Magiera
Comments