2012-06-08
8 czerwca 2012 roku. To jest data, która przejdzie do historii polskiego sportu. Rozpoczyna się EURO 2012. To bez dwóch zdań największa sportowa impreza, którą mamy zaszczyt gościć, a przede wszystkim organizować w naszym kraju. Coś, co jeszcze całkiem niedawno wydawało się zupełnie niemożliwe, dziś staje się faktem. Ludzie, mamy naprawdę ogromne szczęście, że żyjemy akurat teraz, w Polsce.
To naprawdę dzieje się tutaj, na naszych oczach, a wszystko co kręci się wokół wielkiego sportu, tak na dobrą sprawę, mamy na wyciągnięcie ręki. I wykorzystajmy to w stu procentach i choć przez najbliższe trzy tygodnie przestańmy narzekać! Cieszmy i bawmy się, bo następną tak wielką imprezę dostaniemy – tak na moje oko – za jakieś sto lat.
Ktoś teraz może zauważyć, że coś z tym Magierą – przepraszam za młodzieżowy slang – „nie halo”. Nic z tych rzeczy. Ze mną wszystko w najlepszym porządku. Tak, wiem, że za dwa lata będziemy gospodarzami siatkarskiego mundialu. To będzie impreza wyjątkowa. Dla mnie, dla tych setek tysięcy Polaków zakochanych po uszy w siatkówce też. Ale w skali światowej będą to „tylko” mistrzostwa świata w piłce siatkowej. Już kiedyś pisałem, aby nie obrażać się na piłkę nożną, bo w skali globalnej nikt, nigdy z nią nie wygra. Możemy rywalizować o miano sportu numer dwa, ale w skali światowej i tak będzie to trudne. Zresztą, dziś nie czas na tego typu dywagacje.
Nie wiem jakim wynikiem zakończy się pierwszy mecz drużyny Franciszka Smudy z Grecją. Kiedyś powiedziałem, że wcale się nie zdziwię jak na tym turnieju przegramy trzy mecze w grupie, a jedynego gola jakiego strzelimy, to będzie samobój. Nie wiedziałem wtedy, z kim zagra drużyna Smudy, w jakiej kolejności i kto będzie w niej grał. Dziś, na godziny przed meczem z Grecją wiem niewiele więcej i nie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że w tym spotkaniu może się wydarzyć dosłownie wszystko. Jakaś słonica z ZOO wskazała na zwycięstwo Polski. Ja taki odważny nie jestem. Nie wiem, może dlatego, że nie mam takiej trąby jak ona...
Przyznam, że wynik sportowy drużyny trenera Smudy nie jest dla mnie osobiście najważniejszy. Oczywiście życzę samych zwycięstw i zdobycia tytułu, ale sam wiem, że – choć to możliwe – to jednak mało prawdopodobne. Dla mnie najważniejszym aspektem tych mistrzostw jest wszystko to, co dzieje się dookoła nich. Chciałbym i tego sobie życzę, aby Polska była odbierana w Europie, tak jak na to zasługuje. To samo dotyczy samych Polaków. Jeszcze raz to napiszę, przestańmy narzekać. Bądźmy dumni z Polski. I z siebie. I z naszej historii.
O atmosferę na stadionach jestem zupełnie spokojny. Świadczą o tym tłumy na treningach poszczególnych reprezentacji. W Krakowie na trening Holendrów potrafiło przyjść więcej ludzi niż na niektóre mecze Wisły. To samo dotyczy reprezentacji Italii, która trenowała na stadionie Cracovii. We Wrocławiu, Gdańsku, Gdyni – nieprzebrane ilości kibiców musiały odejść z kwitkiem, gdyż nie starczyło dla wszystkich miejsca trybunach.
W sprawie tak zwanych fanatyków się nie wypowiadam, gdyż oni dawno zapowiedzieli, że ta impreza zupełnie ich nie interesuje. Liczę, że jako honorowi ludzie wyznający i wierzący w swoje zasady, zwyczajnie – tak po ludzku – słowa dotrzymają i przez trzy najbliższe tygodnie nikt o nich nie usłyszy.
Jeżdżąc samochodem po Warszawie widziałem jak w ostatnich dniach przybywało naszych narodowych barw, czy to w oknach zwykłych mieszkań, ale też witrynach sklepowych, czy w samochodach. To symbol, że mamy do czynienia naprawdę z wielkim świętem.
No to świętujmy!
Marek Magiera
Comments