2014-08-04
Z reguły jestem bardzo odporny na opinie różnej maści fachowców w publicystycznych programach telewizyjnych, zauważyłem też, że jeżeli jakiś ekspert fachowiec jest mi w stanie skutecznie podnieść ciśnienie, to z reguły dzieje się to 1 sierpnia. Każdego roku. W tym było dokładnie tak samo.
Od lat w naszym kraju toczy się dyskusja, czy Powstanie Warszawskie było potrzebne, czy nie. Czy przygotowując ten narodowy zryw nie poniesiono czasem zbyt dużych kosztów, głównie ludzkich. Liczba warszawiaków, którzy zginęli naprawdę poraża. O tym jak ucierpiało miasto nawet nie wspominam. Sam fakt, że Warszawa jest jedynym miastem na świecie, które przeżyło własną śmierć jest aż nadto wymowny.
Już kiedyś, parę lat temu powiedziałem sobie, że nigdy nie będę oceniał ludzi, którzy podjęli decyzję o Powstaniu Warszawskim. Uważam bowiem, że zamiast ich oceniać, może warto ich spróbować po prostu zrozumieć. Że byli młodzi, że mieli już dość tego codziennego kajania się przed okupantem, że mieli dość ciągłego poniżania, że chcieli być wolni i że choć przez chwilę chcieli normalnie żyć. W normalnej, wolnej Polsce. A że godło narodowe i biało-czerwona flaga były dla nich czymś więcej niż tylko symbolami, to ruszyli w bój i „za każdy kamień Twój, Stolicy dali krew”.
Włączam Polsat News. Sonda uliczna wśród tak zwanych młodych ludzi. Pierwszych pięciu na pytanie z czym ci się kojarzy data 1 sierpnia 1944 roku, tylko wzruszyło ramionami, dziewczyna – tak na oko 18-letnia – rzuciła tekst „panie, a kiedy to było”, jeszcze inna zauważyła, że „moment, coś tam o jakimś powstaniu pisali na facebooku”. Wybaczcie, ale ręce opadają. Morałów jednak prawił nikomu nie będę, żałuję tylko, że My – jako ostatnie pokolenie, możemy uczyć się historii od ludzi, którzy ją tworzyli, a w zdecydowanej większości tego nie robimy. Nie będę też całej winy zwalał na szkoły, gdzie rzeczywiście młodzież uczy się wielu niepotrzebnych do życia głupot, raczej zastanawiam się, gdzie są rodzice – i jak edukują swoje dzieci w domu, bo nie wierzę, że rozmawiają ze swoimi pociechami tylko o zakupach, grach komputerowych, czy innych facebookach.
Na szczęście nie wszędzie tak jest. Sobota, 2 sierpnia godz. 20.30. Łazienkowska 3. Mecz Legia Warszawa – Górnik Zabrze. Klub z Warszawy zaprosił na mecz wszystkich żyjących jeszcze Powstańców Warszawskich. Kiedy spiker ogłosił na stadionie, że Powstańcy właśnie weszli na trybuny, wszyscy bez wyjątku wstali ze swoich miejsc i owacją na stojąco przywitali bohaterów sierpnia ’44. Wzruszenie sięgnęło zenitu, kiedy podczas pełnej minuty ciszy najzagorzalsi fani zaintonowali hymn narodowy i odśpiewali cztery zwrotki, a dodatkowo utworzyli jeszcze z odpalonych rac znak „Polski Walczącej”. Na stadionach czy w halach przeżyłem już wiele chwil, ale ta bez dwóch zdań była najbardziej przejmująca i wzruszająca ze wszystkich. Do tego rozpierała mnie duma, że mogę, albo raczej mam zaszczyt siedzieć na jednej trybunie z ludźmi, którzy siedemdziesiąt lat temu byli w wieku mojego syna, i którzy nawet przez chwilę nie pomyśleli, że idąc w bój za Warszawę, za Polskę, za wolność – mogą cokolwiek stracić.
Cześć i chwała bohaterom!
Pamiętajmy!
Marek Magiera
Comments